piątek, 1 listopada 2013

Początki początków

Od kiedy biegam po "pagórkach"? Od czerwca/lipca 2012r. Doris od jakiegoś czasu wrzucała na fb zdjęcia z BBL-u i tak trochę z nudów, trochę z potrzeby "czegoś robienia" w sobotę o 9:30 rano pojechałam na stadion. Treningo-spotkanie fajne, przyjemne, trochę męczące, spodobało mi się. Już po dowiedziałam się, że kilka osób biega po górach - pomyślałam - fajna sprawa i stwierdziłam, że muszę spróbować. Niebawem był bieg o "Złote kierpce", czyli po prostu bieg na Skrzycze (1257m n.p.m.) i ot tak, bez tak na prawdę żadnego górskiego treningu pobiegłam sobie. Nie było łatwo, rzecz jasna. Ok. 8km niełatwą trasą, ale dałam radę i byłam bardzo szczęśliwa (tak,tak! to te endorfiny). Nie uzyskałam super czasu, ale było to nieistotne. Podczas zbiegu już po całym biegu skręciłam dość poważnie kostkę, jednak zrekompensowało mi to IImiejsce w mojej kategorii wiekowej. Po tym wszystkim biegi górskie to mój bzik, a i same góry zaczęły mieć dla mnie nowe znaczenie. Są po prostem moim kultem! Z kostką było dużo przeżyć, następnie z kolanami, ale o tym innym razem. Podsumowując bieganiem zaraziła mnie Dorota Łaba, której przedstawiać większości nie muszę i wielkie dzięki jej za to. Nie tylko jest świetną biegaczką, ale również cudownym człowiekiem, ale o niej też innym razem.

No to rozpoczęłam przygodę z blogowaniem, teraz tylko do przodu. Mam nadzieję, że blogowanie bardziej zmotywuje mnie do biegania np. o 4:30 rano :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz